„Chcę mieć dziecko” – wywiad z Moniką Szadkowską, coach’em płodności współpracującym z City Clinic
„Chcę mieć dziecko” to życzenie wielu par starających się o potomstwo i tytuł książki Moniki Szadkowskiej coacha płodności współpracującego z City Clinic. Dzisiaj przybliżamy rolę coacha płodności we wsparciu par pragnących powiększyć rodzinę.
–Witam, spotykamy się dzisiaj z Moniką Szadkowską coachem płodności. Coach płodności- kto to jest? Bo brzmi dość tajemniczo? Czym się zajmuje taka osoba?
– Coach to słowo z języka angielskiego. Oznacza trenera. Jestem więc takim… trenerem płodności. Coaching to stosunkowo nowy rodzaj wsparcia. Polega na rozmowie, w czasie której coach uświadamia klientowi jego zasoby, mocne strony, możliwości działania. W przypadku osób leczących niepłodność skupiamy się na tym, jak zaplanować działania medyczne, diagnostykę, czy warto zmienić dietę lub życiowe aktywności. Ponieważ przedłużające się starania o dziecko wywołują wiele stresu, złości, frustracji – pokazuję, w jaki sposób można nad nimi zapanować, zmniejszyć ich oddziaływanie na codzienne życie. Rozmawiamy o tym, jak wykorzystując wiedzę, umiejętności klientki, zwiększyć jej szanse na ciążę! Mówię o kobietach, bo to głównie one zgłaszają się na takie rozmowy. Choć panowie również są mile widziani!
–Skąd pomysł żeby wykonywać taki zawód, który jest chyba niszowy a na pewno jeszcze nie rozpowszechniony?
– Faktycznie. Coaching, zwłaszcza coaching płodności to nisza. A szkoda! Bo biorąc pod uwagę, jak wielu par dotyczy problem i jak wiele kobiet i mężczyzn musi radzić sobie z emocjami i stresem związanym z chorobą, to zarówno coachów i psychologów zajmujących się płodnością, jak i par chętnych na takie spotkania powinno być mnóstwo! A skąd pomysł na taki zawód u mnie? Cóż, po pierwsze sama doświadczyłam niepłodności. Moja droga do rodzicielstwa trwała 6 długich lat. I mimo tego, że teraz jestem szczęśliwą mamą, to doskonale pamiętam siebie z tamtego okresu. Napięta, zła, nieufna, zapłakana… Doktor Wójtowicz do dziś się śmieje, że jak przychodziłam na wizyty, to minę miałam taką, jakbym chciała wszystkich zrzucić ze schodów! Towarzyszył mi w tamtym okresie ogólny wielki foch na świat! Poza osobistymi doświadczeniami zadziałał też czynnik zawodowy. Jestem terapeutką, pracuję z kobietami znajdującymi się w trudnych życiowych sytuacjach, pomagam im wychodzić z kryzysów i ułożyć sobie życie na nowo. Doszłam do wniosku, że wiedza psychologiczna i świadomość tego, co przeżywają osoby niepłodne to doskonałe połączenie. Zależy mi na wspieraniu i pomaganiu tym, którzy za długo czekają na dziecko. Ja dziś wiem, że wiele z trudnych chwil towarzyszących niepłodności można zniwelować. I wiem, jak to zrobić! Dlatego pomagam.
-Kto powinien udać się na spotkanie z coachem płodności? A może powinnam powiedzieć na terapię, a może sesję? Z kim pracujesz? Czy są to pojedyncze osoby czy pary, a może po kolei. Jedna sesja kobietą a potem z jej partnerem?
– Najlepiej na sesję przyjść wtedy, kiedy czujemy, że starania o ciążę wymykają się spod kontroli. Kiedy trwają za długo (a to bardzo indywidualny czynnik). Kiedy zaczyna się pojawiać uczucie bezsilności, wstydu, niemocy, złości… Kiedy irytują pytania ludzi wokół, ranią ciążę koleżanek. Kiedy jest poczucie, że nie radzę sobie z psychiką, emocjami, zachowaniami. Na przykład źle sypiam, kłócę się z najbliższymi, zajadam stres… Na coaching zgłaszają się głównie kobiety, czasem przychodzą pary. Do tej pory nie zdarzyło mi się pracować tylko z mężczyzną. Ale tak naprawdę nie ma znaczenia, kto i w jakiej kolejności przychodzi. Zawsze szukamy sposobów na to, jak pomóc konkretnej osobie z jej konkretnymi problemami.
– Kto potrzebuje bardziej pomocy, kobieta czy mężczyzna? Kto ciężej przeżywa niepowodzenia, oczekiwanie?
– Jak wspomniałam, na coaching przychodzą głównie kobiety. Ale to wcale nie oznacza, że to one potrzebują bardziej pomocy! Po prostu mają w sobie większą otwartość na szukanie nowych rozwiązań, na podzielenie się problemem. Mężczyzna ma poczucie, że jest męski, jak radzi sobie sam. Co niekoniecznie i nie w każdej sytuacji jest prawdą. Każda płeć inaczej doświadcza niepłodności. Kobiety z racji tego, że to one powinny zajść w ciążę, to one monitorują cykl, to one dostają co miesiąc miesiączki, bardziej przeżywają niepowodzenia. Osławiony instynkt macierzyński, jeśli mimo pragnień nie jest zaspokojony, przysparza wielu emocjonalnych cierpień.
-Jak długo para korzysta z Twoich sesji? Co one dają parom?
– To jak długo para czy kobieta korzysta z sesji wynika z potrzeby. Są osoby, którym wystarcza kilka spotkań, w czasie których poznają techniki relaksacyjne, uczą się rozmawiać o niepłodności z innymi, trenują redukcję stresu, poprawiają relacje domowe, zmieniają nawyki. I to im wystarcza. Mają poczucie, że już nie są bezsilne w swoim czekaniu na ciążę. Wiedzą, co mają robić i działają! Są też kobiety, które zaczynają traktować spotkania jako przyczynek do samorozwoju. Wtedy rozszerzamy zakres tematów. Zawsze jednak towarzyszy nam cel: poprawić jakość życia klientki i zwiększyć jej szanse na zajście w ciążę.
-Czy pracujesz sama czy masz wsparcie w specjalistach z innych dziedzin jak np. ginekologia ?
– No cóż. Nie znam się na medycynie, choć nie są mi obce terminy chorób, badań czy leków związanych z niepłodnością. Dlatego o ile pacjentka nie ma swojego zaufanego lekarza i nie mieszka daleko, a mam klientki Polki mieszkające za granicą, polecam im City Clinic. To tutaj pracuje doktor Mariusz Wójtowicz dzięki któremu mam swoje dzieci!
–Jak można skorzystać z Twoich sesji? Gdzie Cię mogą znaleźć potrzebujące pary?
– Zapraszam na swoją stronę www.chcemiecdziecko.pl ! Tam pary szukające wsparcia emocjonalnego znajdą potrzebne informacje, newsletter z przydatną wiedzą, mogą wziąć udział w Bezpłatnym Treningu Twojej Płodności, zajrzeć na blog. Można też kupić moją książkę „Chcę mieć dziecko” albo warsztat on line „Zwiększ swoją szansę na ciążę”. Ten warsztat to ponad 10 godzin nagrań, na którym poruszam najistotniejsze emocjonalne i psychologiczne kwestie towarzyszące niepłodności.
-Co dzieje się z parami, które nie mogą doczekać się dziecka? Albo nie zachodzą w ciążę albo ją tracą? Czy z nimi też pracujesz?
– Tak, oczywiście. Moje doświadczenie terapeutyczne bardzo się przydaje w tych trudnych chwilach. To bardzo bolesne i delikatne doświadczenia. Tak naprawdę w pracy coacha zależy mi na tym, żeby osoby nawet z taką ciężką historią umiały ją godnie przeżyć i nie stracić wiary w to, że życie jest piękne. Tylko czasem trzeba coś w sobie zmienić żeby to dostrzec.
-Czy często zdarza się, że pary wypierają problem nieradzenia sobie z brakiem czy utratą ciąży? Jak do nich trafić?
– To chyba nie tak, że wypierają. Pary mają świadomość, że brak ciąży wpływa na ich emocje, reakcje, wzajemne relacje. Tylko… nic z tym nie chcą robić. Mówią „dam radę” a potem wybuchają niekontrolowaną złością lub płaczą pół nocy w poduszkę, bo znowu przyszła miesiączka, albo szwagierka jest w ciąży. Z moich obserwacji i rozmów z kobietami wynika, że uważają dbanie o psychikę za rodzaj fanaberii. No i leczenie niepłodności jest kosztowne, więc po co wydawać dodatkowe pieniądze na coacha? Niestety, tłumiona złość, chroniczny stres nie sprzyjają poprawie życia i utrudniają zajście w ciążę. Nie tylko tą idiopatyczną. Nawet jeśli para musi brać leki czy szykuje się transferu in vitro, to szanse na sukces będą większe, jeśli ciało będzie bardziej rozluźnione, niż jak wszystkie możliwe mięśnie są napięte go granic możliwości! O wpływie psychiki na leczenie w zasadzie wszystkich chorób coraz więcej się mówi. Mam nadzieję, że wkrótce tak jak oczywistym jest, że trzeba zrobić badania, będzie że trzeba zadbać o stany emocjonalne i nauczyć się panować nad stresem.
–Czy zdarza się że, pary nie doczekuję upragnionego dziecka i rozstają się ?
– Ja nie miałam takiego przypadku, sądzę jednak, że jest to możliwe. Niepłodność wpływa na całe życie, na relacje. Jest ogromną próbą dla związku!
-Czy masz kontakt z parami, które prowadziłaś i doczekały się dziecka? Wiesz ile ich jest?
– Z niektórymi mam! Są też osoby, które rok, dwa po zakończonych sesjach przysyłają mi zdjęcia swoich nowo narodzonych maleństw! Zawsze mam wtedy łzy wzruszenia w oczach! Coachingowych dzieci, bo tak je nazywam mam kilkanaście! Najstarsze są już przedszkolakami. Nie wykluczone, że takich Sukcesów mam więcej. Nie każda para czy kobieta po zakończonym coachingu chce kontaktu.
–Co byś poradziła parom, które nie mogą mieć dziecka, ale mają barierę, żeby skorzystać z pomocy terapeuty, coacha?
– Proponowałam zainteresować się coachingiem płodności: wejść na stronę www.chcemiecdziecko.pl, skorzystać z bezpłatnych materiałów tam zamieszczonych, przeczytać książkę „Chcę mieć dziecko”. Takie działania powinny przełamać barierę, pokazać, że to nie żadne czary mary, ale rzetelna terapeutyczna wiedza.
-Co byś poradziła parom starającym się o dziecko, które mają jeszcze sporo drogi przed sobą? Które muszą się ze sobą i z problemem wzmagać?
– Według mnie najważniejsze jest, żeby nie stracić z oczu życia. Kiedy długo czeka się na dziecko, świat zaczyna kręcić się wokół badań, diagnoz. Życie toczy się jak na huśtawce od początku cyklu, poprzez wzrost nadziei, że tym razem się uda aż do bólu, który przychodzi wraz z okresem. Stopniowo przestają się liczyć przyjaźnie, znajomi, hobby. Zanika motywacja do doceniania życia. „Będę szczęśliwa dopiero jak zostanę mamą” – zbyt często słyszę takie zdanie! Niestety, swego czasu też tak myślałam, jednak wiem, że to ślepa uliczka. Dlatego ważne jest, żeby niepłodność nie przysłoniła całego życia. Warto dostrzegać to, co dobre, miłe i przyjemne spotyka mnie na co dzień. Doceniać życie. To daje energię do starań!
-Bardzo optymistyczny akcent na koniec naszej rozmowy. Wierzę, że coraz więcej osób starających się o dziecko będzie korzystało ze wsparcia coacha płodności. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Kinga Biernacka City Clinic